Święta Klara i Jej klasztory
Budowa klasztoru
KULT ŚW. KLARY W KLASZTORZE SS. KLARYSEK W MIĘDZYRZECZU [1976 – 1988]
- 1. Rys historyczny nowej Fundacji SS. Klarysek w Międzyrzeczu
a / Plany i zabiegi założenia nowej Fundacji Klarysek
Czasy Soboru Watykańskiego II inspirują zakony do powrotu do źródeł i autentycznych myśli ich założycieli. W Polsce w tym celu ks. Prymas St. Wyszyński zorganizował roczny kurs dla zakonników kontemplacyjnych w Warszawie tzw. „agiornamento”. Z klasztoru Klarysek Krakowskich wyjechały na kurs Matka Ksieni Anna Krukar i s. Stanisława Golec. Jako młoda profeska byłam już zafascynowana duchem założycielki Zakonu Klarysek – Świętą Klarą z Asyżu. W swojej formacji zakonnej bardzo mało słyszałam o Klarze. Ale jej piękno ewangeliczne wyczuwałam w głębi duszy. Kończąc Wyższy Instytut Katechetyczny w Krakowie, jako zagadnienie pracy dyplomowej podjęłam temat: „Rys historyczny Klarysek w Polsce”
Niestety, moją pracę oparłam tylko na literaturze zakonu franciszkańskiego, do innej nie miałam dostępu. Na Kursie w Warszawie umocniłam się w wielkim pragnieniu powrotu do Źródeł. Klasztor klarysek krakowskich przez wiele wieków nie założył żadnej nowej fundacji, choć wiele było możliwości i starań. Dlatego po głębokich przemyśleniach, zwróciłam się do Kardynała Karola Wojtyły z planem założenia nowej fundacji; był On wówczas pasterzem Archidiecezji Krakowskiej i pod jego jurysdykcją pozostawał nasz klasztor. Ksiądz Kardynał, po zasięgnięciu opinii – zapewne u franciszkanów odpowiedział, że ”Klasztor klarysek krakowskich ani personalnie, ani ekonomicznie nie jest w stanie stworzyć nowej fundacji”.
Zgodnie z wola Pasterza wycofałam się ze wszystkich poczynionych starań. Jednak pragnienie życia Regułą Pierwotną nurtowało dalej. Moje pragnienie życia duchem św. Klary podzielała s. Bronisława Kosydar. Wielkim wydarzeniem dla nas było otrzymanie z Rzymu Reguły św. Klary. Reguła była napisana w języku włoskim, więc zaczęłam się go uczyć. Czytam Regułę i coraz bardziej kocham Klarę. I oto dziwny zbieg okoliczności, przez który Opatrzność zmieniła całą sytuację. Nasz Klasztor nie przyjął Dekretu powizytacyjnego. W zamian została naznaczona na 3 lata s. Wizytatorka. Klasztor miał jej podlegać. I znów Pan dziwnie pokierował sprawami.
- 2. Wyjazd do Asyżu - ziemi św. Klary
S. Wizytatorka widząc moje wielkie pragnienie założenia nowej fundacji i miłość do Klary, proponuje mi wyjazd do Sanktuarium naszej założycielki. Radość ogromna i znak Woli Bożej. Po załatwieniu wszystkich formalności, w pierwszych dniach stycznia 1976 roku jadę do Asyżu, miasta Klary, do jej Sanktuarium. Pisałam na maszynie dla franciszkanów w Krakowie, tam poznałam o. Marka, potem o. Zenona Stysia, który wówczas studiował w Rzymie. Docieram do Rzymu, potem do Asyżu do kochanych sióstr. Gorące przyjęcie, piękne śpiewy i Klara jakby śpiąca w kryształowej trumnie całkowicie mnie pochłania. Więc Klara, ta piękna asyska dziewczyna jest tutaj. O. Zenon pomyślał, bym najpierw odbyła kurs j. włoskiego na Uniwersytecie w Perugii. 12 marca 1976 roku kończę kurs i wracam do moich kochanych sióstr w Asyżu. W ciszy murów klasztornych pięknego monasteru, w śpiewie Sióstr, w wielkiej wzajemnej miłości, w wielkim rozmodleniu w codziennej nocnej Jutrzni i codziennej szczególnej modlitwie o godzinie 15 przy relikwiach św. Klary rozpoczynam jakby swój nowy nowicjat.
Klara zawładnęła całym moim sercem. piękno Jej duchowości, to powiew ewangelicznej świeżości. Madreabbadessa daje mi s. Chiarę Elizabettę za towarzyszkę przy pomocy, której zgłębiam Regułę i życie sióstr duchem Klary. Pomaga mi wchodzić w tajniki Reguły, ducha Klary, w jej historię. Siostry są dla mnie bardzo dobre, miłe, radosne, czułe. Pełna szczęścia, ani na chwilę nie opuszcza mnie myśl, by jak najprędzej przenieść tę duchowość do Polski. Nie interesuje mnie kuszenie studiami w Rzymie. Na tydzień wyjeżdżam do Rzymu, by spotkać się osobiście z ojcem z Kongregacji. Z jego rąk otrzymuje Regułę św. Klary i wszystkie informacje, jak taką fundację założyć w Polsce. Na koniec słyszę słowa tu, w Sercu Kościoła, „Jeżeli Bóg tego chce, to taka fundacja w Polsce powstanie”.
Odprawiam dzień skupienia, gorąco proszę Pana o Błogosławieństwo i klęcząc blisko Klary proszę Ją o błogosławieństwo Matczyne. I dziwny znak otrzymuje od Klary. Siostry robią mi zdjęcie tuż przy Klarze, a na zdjęciu w sercu Klary odbija się moja głowa. Siostry wołają – to wielki znak i chowają zdjęcie w archiwum. Otrzymuję również drugi znak od Klary. W czasie zwiedzania w Porcjunkulli, w tej malutkiej kapliczce proszę Klarę, „ Jeżeli chce tej nowej fundacji daj mi jeden kamień z tej malutkiej świątyni”. Klęczę, rozglądam się i wydało mi, że jeden kamień rusza się. Podchodzę bliżej, oglądam się czy nikt tego nie widzi, chowam kamień jak bezcenny skarb, wzięty z muru.
W Rzymie otrzymałam jeszcze trzeci znak. Przy zwiedzaniu Katakumb przewodnik zakonnik - byłam sama z o. Targońskim – zwrócił się do mnie w te słowa: „Jak w Polsce budują kościoły czy klasztory to proszą nas o kamień węgielny”. Ja jednak moją tajemnicę trzymałam i milczałam. Jednak przewodnik tchnięty duchem Bożym powiedział „Ja jednak dam wielebnej taki kamień”. Boże, radość wielka! Nic jednak nie wspominałam o przyszłości. Z tym kamieniem poszłam na audiencję do Ojca św., w Sali Pawła VI, i mój kamień został poświęcony w czasie błogosławieństwa. Pobyt mój we Włoszech dobiegł końca. Obdarzona relikwiami św. Klary, jej obrazami, wróciłam pełna ufności do Polski.
- 3. Pożegnanie ziemi Św. Klary – Asyżu i powrót
Wprost z Rzymu pojechałam do Gorzowa Wielkopolskiego, by całą sprawę załatwić z Pasterzem diecezji ks. bp. Wilhelmem Plutą. Przez całą drogę nurtowało mnie pytanie. Czy chce nas przyjąć do swojej diecezji? W Kurii odbyło się spotkanie z Pasterzem. Z uwagą zapoznano się z planami, możliwościami tego Dzieła. Pasterz podjął na „tak”. Zaraz osobiście napisałam list do Kongregacji. Wróciłam do mojego Klasztoru w Krakowie i wspólnie z moją towarzyszką s. Bronisławą napisałam prośbę i wysłałam do Rzymu. Odpowiedź przyszła bardzo prędko. Pismo było skierowane do Zarządu Klasztoru, z zapytaniem czy godzi się na taką fundację.
Matka Ksieni zwołała Kapitułę, na której cała Wspólnota dała przyzwolenie na założenia nowej Fundacji w Międzyrzeczu i zgodę by osiadły tam dwie profeski. Ale był jeszcze problem. O nowej Fundacji nic nie wiedział Kardynał Wojtyła. Więc matka Ksieni napisała miły list, pokorny, wyjaśniając, że tak się składa, że ja otrzymuje dom rodzinny itd. Kardynał Wojtyła, mąż pełen Ducha Bożego, po przeczytaniu całej dokumentacji, dał swoje pozwolenie i błogosławieństwo dla Klasztoru i dla nas, podejmujących ten trud. Miałyśmy już wszystkie potrzebne dokumenty.
b/ Dom rodzinny w Międzyrzeczu, w Diecezji Gorzowskiej Wyznaczył nam Pan na nową Fundację Klarysek w Polsce.
Dnia 24 listopada 1976 roku Klasztor pozwolił nam zabrać nasze rzeczy osobiste, a Matka Ksieni dała nam pieniądze na życie na miesiąc. Może myślała, że prędko wrócimy nie mając zaplecza finansowego? Tak oto rozpoczęłyśmy dzieło budowy nowego Klasztoru i Wspólnoty.
Pełne ufności w Bożą Opatrzność i miłość do św. Klary opuściłyśmy ukochane miasto Kraków i przez Zieloną Górę udałyśmy się pociągiem do Międzyrzecza Wielkopolskiego. Nawet nie przypuszczałyśmy, jakie wielkie zadanie nas czeka, ile trzeba będzie trudu, ofiary, cierpienia. Podstawą nowej fundacji stał się między innymi Dekret Pasterza Diecezji Wilhelma Pluty, w którym zapisano:
"Tymczasowe zamieszkanie zostało zapewnione w domu Józefy Golec przy ulicy Słowackiego 13
Utrzymanie Sióstr zapewnia im zaplecze rodzinne oraz własna praca zarobkowa w obrębie klauzury. Z e z w a l a m Siostrom Profeskom Zakonu Klarysek Stanisławie Golec Bronisławie Kosydar na opuszczenie Klasztoru macierzystego św. Andrzeja w Krakowie i zamieszkanie w Międzyrzeczu pod podanym wyżej adresem /…/Siostry, a szczególnie Stanisława Golec, odpowiedzialna za organizację domu w Międzyrzeczu, otrzymują natomiast zgodę na osobiste kontaktowanie się ze mną lub moim delegatem w sprawach dotyczących stabilizacji i rozwoju placówki”
Pełna szczęścia, nie wiedziałam jak wielkie brzemię spocznie na moich barkach. I tak po tylu wiekach została zrealizowana myśl założenia nowej fundacji. Na pozór bardzo prosto.
- 4. Pierwsze działania by nie dopuścić do powstania klasztoru pod Regułą św. Klary
Dwie siostry podjęły się wielkiego dzieła. Dla nas była to wielka radość. Dla naszych Sióstr w Krakowie od początku był to wielki niepokój, by nie dopuścić do przejścia pod Regułę Pierwotną św. Klary, tej Reguły, która z takim trudem przysłano z Rzymu. Zarząd Klasztoru w Krakowie, przy pomocy Franciszkanów napisał pismo do Rzymu, mające na celu nie dopuścić do przejścia przez Dom w Międzyrzeczu pod Regułę Pierwotną.
Odpowiedź była jednoznaczna. Do czasu erekcji kanonicznej mamy pozostać pod Regułą Urbana IV, obowiązującą w Domu Krakowskim, potem same zadecydujemy.
Duchem już od razu żyłyśmy Regułą św. Klary. Zgodnie z Dekretem zamieszkałyśmy w skromnym domu rodzinnym. Ja jednak szukałam większej posiadłości. Ale brak środków finansowych nie pozwalał na nabycie większego budynku. Święta Klara widocznie chciała byśmy były ubogie, jak w San Damiano, gdzie Ona zaczynała swoje życie zakonne. Odczytując znaki Woli Bożej podjęłyśmy decyzję o rozbudowie domu rodzinnego. Rozbierałyśmy starą stodołę oddaloną o 15 km. w Templewie i tak uzyskaną cegłę zwoziłyśmy do naszego klasztoru.
Przy tych ciężkich pracach cały czas pomagała nam moja rodzina. H. J. wraz z mężem zawoziła nas syrenką. Zgromadzona cegła była już na placu budowy czyszczona przez moją wiekową Mamusię i s. Bronisławę. Często widziałam poobijane do krwi ręce...
Był rok 1977, czasy reżimu komunistycznego. W dzień pracowałam na budowie, biegałam po mieście załatwiając różne sprawy, wieczorem pisałam na maszynie dla ks. bp. Pluty, a w nocy często piekłam komunikanty by zarobić na piasek, cement, potrzeby młodej Wspólnoty.
Często odwiedzał nasz klasztor bp. Socha, ale również, co tydzień spotykałam się z ks. bp. Wilhelmem Plutą. Pasterz Diecezji odwiedzał naszą Wspólnotę, błogosławiąc pracy, modlitwą umacniał siostry i często mówił, najpierw przepraszając, że „przełożona, to mądra baba”.
Na zjazdach kapłańskich zawsze oznajmiał, że „za nas modlą się Klaryski”, a kapłani przyjeżdżając po komunikanty, składali ofiary na wspólnotę. Szczególnie pamiętał o nas ks. Franciszek Morawski z Barlinka. Moja Towarzyszka była starsza wiekiem i zajmowała się kuchnią, również pracą przy komunikantach. Ja zgodnie z Dekretem całe organizacją Domu, również pracowałam zarobkowo pisząc na maszynie, piekąc komunikanty najczęściej w nocy. Morderczej pracy towarzyszyła wielka radość, że budujemy pierwszy klasztorek dla św. Matki Klary. A Pan bardzo nam błogosławił. W trudnym momencie pożyczyłyśmy od Kurii Biskupiej 70.000 zł, które za rok zostały oddane.
Kiedy mury zaczęły rosnąć, zaczęłyśmy się starać o otwarcie postulatu, a 18 grudnia 1981 roku otrzymałyśmy pozwolenie na otwarcie nowicjatu. Zgodnie z Dekretem organizacja Domu, budowa i trud wychowania spoczęły na moich barkach. Pan dawał siły by wszystkim podołać. Często spałam po dwie godziny na dobę.
- 5. Budowa Klasztoru św. Józefa w Międzyrzeczu i poświęcenie
Aby podkreślić miłość do św. Klary, jako założycielki zakonu, pierwsza postulantka przy obłóczynach otrzymała imię Klara od Dzieciątka Jezus.
Mały Klasztorek św. Józefa, – bo takie wezwanie otrzymał nasz Dom - z wielkim trudem jednak dość prędko nabierał kształtów Domu Bożego.
Trudne dzieło budowy dobiegło końca i 11sierpnia 1979 roku, jeszcze w stanie surowym, całość została poświęcona przez ukochanego Pasterza, ks. Wilhelma Plutę.
Pasterz odprawił Mszę św., wygłosił kazanie o św. m. Klarze. Całe kazanie i poświęcenie nagrane jest na kasetę.(Fragmenty Homilii można przeczytać otwierając zakładkę pod nazwą „Homilia ks. bp. W. Pluty – fragmenty”)
- 6. Rozwój charyzmatu św. Klary w Klasztorze
Kazanie Pasterz o św. m. Klarze napełniło radością Wspólnotę, która tak pokochała założycielkę zgromadzenia. Siostry były przeniknięte Duchem św. Klary. Na lekcjach bardzo pilnie studiowały pisma św. Klary, Jej piękne listy. Ile radości sprawiają słowa papieża zawarte w Bulli kanonizacyjnej, kiedy Kościół wynosi św. Klarę na szczyty świętości. Klara jest wzywana w codziennych modlitwach. Spośród wszystkich świętych po Matce Bożej i św. Józefie.
Ona jest najbardziej czczona. Jej wstawiennictwu polecałyśmy wszystkie sprawy klasztoru, budowy, dobrodziejów i Jej zawierzałyśmy tych wszystkich, którzy prosili Siostry o modlitwę.
Dla uczczenia św. Klary, przed wejściem do małego Klasztoru, została wykonana rzeźba Jej postaci naturalnej wielkości z Regułą w ręku, wykonana z cementu. I druga rzeźba z drzewa lipowego z monstrancją. Oba pomniki wykonał rzeźbiarz ludowy p. Zbyszek Gerach.
Wyjeżdżając z Krakowa do Międzyrzecza otrzymałyśmy od siostry Anny Gładysz piękny obraz św. Matki Klary z monstrancją w ręku, namalowany przez jej brata w Jochanesburgu w latach 1960 – 1970. Ten obraz był szczególnie czczony nie tylko przez siostry, ale również przez dziewczęta przyjeżdżające do Klasztoru na rekolekcje, czy tylko na różne uroczystości zakonne. Kiedyś trzy dziewczęta - zauważyłyśmy, że bardzo często biegają do kaplicy i modlą się przed
I błogosławi, a obraz jest wówczas, szczególnie wokół monstrancji, bardziej rozjaśniony.
Kiedy inne siostry zaczęły się bardziej przyglądać, szczególnie nasza seniorka s. Bronisława, zobaczyły to samo? To były początki zauroczenia się św. Klarą. Pełny rozkwit nabożeństwa do św. Klary, rozkwit Jej Charyzmatu, dokonał się w drugim naszym klasztorze w Kaliszu.
Ale już tutaj w Międzyrzeczu, szczególna miłość do Niej napełniała serca sióstr.
To Ona, ukazując Chrystusa w monstrancji mówi do nas, że Chrystus jest najważniejszy. A Jej słowa z błogosławieństwa: „ Pan niech zawsze będzie z Wami i niech sprawi, byście i Wy były razem z Nim” są zwieńczeniem całej mistyki tej wielkiej córy Kościoła.
Być z Panem, to już Niebo na ziemi. Często siostry odmawiały Litanię do św. Klary. Ze szczególną uroczystością były odprawiane Nowenny przed Jej świętami. W samą uroczystość zawsze był obecny ks. bp. odprawiający Eucharystię. Starałyśmy się by w Jej święta odbywały się uroczystości zakonne sióstr, jak przyjęcie do postulatu, nowicjatu, czy ślubów zakonnych.
- 7. Św. Klara w źródłach
Czytając legendę brata z Celano, o św. Klarze, wiedziałyśmy, jaką czcią otaczali Ją pierwsi franciszkanie. Jasne dla wszystkich były słowa: ‘”Niech, więc mężczyźni idą w ślad za nowymi uczniami Słowa Wcielonego, a kobiety niech idą za Klara, nową przewodniczką dla kobiet, jako doskonałym odbiciem Matki Bożej”.
Dziś franciszkanie już tego nie pamiętają… Klarą zauroczony jest Papież, który pisze w Bulli kanonizacyjnej: „O przedziwna jasności błogosławionej Klary. Im pilniej jej szukamy w szczegółach, tym wspanialszą ją w nich znajdujemy. Zajaśniała, bowiem w świecie, rozbłysła w Zakonie, w domu jaśniała, jako promyk, w klasztorze rozbłysła, jako światło błyskawicy. Zajaśniała w życiu, promienieje po śmierci, zajaśniała na ziemi, sieje blaski w niebie”.
I proszę wybaczyć jeszcze jedno zdanie z bulli Papieża „Wreszcie przystoi, aby Tę, którą Pan wywyższył w Niebie, czcił także Kościół katolicki na ziemi…”
Zachowały się dokumenty z całego procesu kanonizacyjnego św. Klary, podczas, którego Siostry pod przysięgą na Ewangelię zeznawały. Komisja tak zapisała zeznanie s. Anastazji: „…Czuwając przy umierającej słyszę słowa: - Idź w pokoju, gdyż będziesz mieć dobrą eskortę. Wtedy świadek zaczęła pilnie myśleć o wielkiej i cudownej świętości Pani Klary:. I w tym zamyśleniu zdało się jej, że cały orszak niebieski ruszył się i ukazał celem uczczenia tej świętej.
A szczególnie nasza chwalebna Pani Błogosławiona Dziewica Maryja ukazała się niosąc szaty, by nimi okryć tę nową świętą. I podczas gdy świadek pozostawała w tym zamyśleniu i wyobrażeniu, nagle ujrzała oczyma swojego ciała ogromną rzeszę dziewic, ubranych na biało - a wszystkie miały wieńce na swych głowach, które przybyły i weszły przez drzwi tej izby, w której leżała rzeczona matka św. Klara. Pośród tych dziewic jedna była większa, wyższa i ponad wszystkie inne piękniejsza, tak, że nie da się wypowiedzieć: na swej głowie miała wieniec większy niż inne: a nad wieńcem miała jabłko ze złota, na sposób kadzielnicy, z którego wychodził wielki blask, że zdawał się oświecać cały dom”.
I czy musimy się dziwić, że Pan uczynił świętą Klarę tak wielką. Za życia uczyła swoje siostry: „ Utkwij swój umysł w zwierciadle wieczności, duszę swą zanurz w blasku chwały, serce swe umieść w Tym, który jest figurą boskiej substancji i za pomocą kontemplacji przekształć się całkowicie w obraz Jego bóstwa. Także i ty doświadcz tego, czego doświadczają jego przyjaciele, kosztując tajemnej słodyczy, jaką sam Bóg zachował dla tych, którzy go kochają”.
Św. Klara napełniała miłością i prowadziła na szczyty mistyczne swoje siostry, gdzie żyje się Bogiem. Jej serce było w niebie, ale kiedy było potrzeba, Klara daje bardzo trudną naukę o pokucie. W swojej Regule dla sióstr Klara pisze: „Gdyby, która siostra za podpuszczeniem nieprzyjaciela śmiertelnie zgrzeszyła przeciw naszej profesji niech ją Ksieni lub inne siostry dwa lub trzy razy upomną. Jeśli się mimo to nie poprawiła, to ile dni będzie w pokorze, tyle dni w refektarzu wobec wszystkich sióstr niech na ziemi spożywa sam tylko chleb i wodę. Może też podlegać jeszcze surowszej karze, według uznania Ksieni.”
Taką mamy Matkę założycielkę, pełną miłości i czułości dla sióstr, ale jeśli potrzeba, umie być konsekwentną i wymagającą.
I w takiej Klarze siostry coraz bardzie się kochały, naśladowały Ją i od Niej uczyły się jak iść za Chrystusem Ukrzyżowanym jak Klara: „Klara wybrała Krzyż Chrystusa i Rany, Jego ubóstwo – promienny szlak i zakochana w Bogu Ukrzyżowanym rozsiewa Jego miłości blask”- śpiewają siostry w pieśni.)
- 8. Tragiczna śmierć Ukochanego Pasterz Ks. Bp. Wilhelma Pluty stawia nowe wyzwanie przed młodą Wspólnotą
Czas prędko mija. Nasz Klasztor w Międzyrzeczu był już całkowicie wykończony. Brakowało tylko zewnętrznej kaplicy, by założyć klauzurę. Każda z sióstr miała celę skromnie umeblowaną, zgodnie jednak z duchem Klary. Klasztor zdobiło wiele rzeźb: Jana Pawła II, ks. Prymasa Wyszyńskiego, a po śmierci naszego Pasterza ustawiłyśmy jeszcze rzeźbę - pomnik ks. bp. Wilhelma Pluty.
Śmierć Ks. bp. W. Pluty napełniła żałobą nasz klasztor. Ukochany Pasterz był wielkim autorytetem dla Wspólnoty. Jego umiłowanie modlitwy, duch kontemplacji, ojcowskie podejście do naszej Wspólnoty były dla nas mocnym oparciem.
W stosunku do naszej młodej Wspólnoty, pragnącej realizować ideały Reguły św. Klary, zaczęły pojawiać się słowa krytyki, pomówień. Klasztor był niepokojony. Jednocześnie posiadłość, którą otrzymałyśmy w Kaliszu (3 ha i piękna willa) i którą od roku 1986 zaczęłam rozbudowywać na przyszły klasztor została zagrożona. Komunistyczne władze miasta, w planie zagospodarowania, zamierzały wchłonąć naszą posiadłość.
W Kaliszu czekała na nas nasza Dobrodziejka Jadwiga Marchlewska domatorka tej nieruchomości. Jak za dawnych lat, poszłam z tymi kłopotami do Pasterza Diecezji, teraz ks. bp. J. Michalika. Ks. Biskup radził sprzedać posiadłość w Kaliszu. Tego nie mogłam zrobić.
Wcześniej ustaliłyśmy, że Międzyrzecz i Kalisz będą się wzajemnie uzupełniać.
W Międzyrzeczu - malutka posesja, a w Kaliszu piękny ogród nadający się do życia kontemplacyjnego. Poza tym centrum Polski. Wobec tego Pasterz polecił całą sprawę oddać do Episkopatu. Uczyniłam to niezwłocznie…
- 9. O. Euzebiusz Kawalla wizytuje Klasztor św. Józefa
W Międzyrzeczu nadal byłyśmy niepokojone bliżej nieokreślonymi zarzutami.
Pasterz naznaczył nam na Wizytatora Euzebiusza Kawallę Ofm cap.
Miał być jednocześnie naszym Kuratorem, a ja miałam Go o to prosić. Posłusznie zastosowałam się do polecenia. Odbyła się wizytacja naszej Wspólnoty, całego obiektu.
O. Wizytator orzekł, że wszystko jest zgodne z Regułą i myślą Kościoła. Nadto Wizytator zalecił odznaczenie odpowiedzialną za organizację, za budowę i wychowanie Sióstr medalem „Pro Eclesja et pontifice”. Ale zaraz potem Ojciec został przeniesiony do innej miejscowości…
I znów trwoga, co będzie dalej. Ks. Biskup naznaczył jakby nowego Wizytatora w osobie ks. proboszcza H. Guzowskiego. Modliłyśmy się żarliwie, by Pan pozwolił zachować nasz Dom.
- 10. Przeniesienie Sióstr Klarysek z Międzyrzecza do Kalisza
W Warszawie na płaszczyźnie – Episkopat a Ministerstwo do Spraw Wyznań rozpatrywało sprawę przez dwa lata. Takich spraw w tym czasie było bardzo wiele. Co tydzień jeździłam do Warszawy? W tym czasie przebywałam w klinice w Poznaniu gdzie leczyłam oskrzela. Więc co tydzień brałam przepustkę i jechałam do Warszawy, by pilnować sprawy.
Ze strony Episkopatu nasza sprawą zajmował się ks. Chmiel. Urząd do Spraw Wyznań nie godził się na klasztor w Kaliszu. W tym trudnym okresie nie udało mi się porozmawiać z Pasterzem Gorzowskim. Więc po modlitwie, zwołałam Kapitułę Wspólnoty liczącej wówczas już siedem Sióstr, na której podjęłyśmy decyzję o przeniesieniu Wspólnoty do Kalisza, z tym zastrzeżeniem, że do klasztoru św. Józefa wrócimy jak nas będzie więcej. Taką myśl przywiozłam z rozmowy w Episkopacie w Warszawie: „Wspólnota nie musi się od razu cała przenieść”.
Biskup Gorzowski nie godzi się jednak na podział Wspólnoty. W tej sytuacji nie mamy wyjścia. Z decyzją Wspólnoty, pojechałam do Warszawy a następnie do Włocławka, gdzie administratorem był bp. Roman Andrzejewski. Ksiądz Biskup z uwagą wysłuchał relacji o naszych problemach. Po zapoznaniu się ze sprawą, z radością przyjął nas do swojej Diecezji.
Wysłałam do Rzymu wszystkie konieczne pisma. Bardzo prędko otrzymałyśmy pozwolenie ze Stolicy św. na przeniesienie Klasztoru z Międzyrzecza do Kalisza.
Dnia 11 sierpnia 1988 roku opuściłyśmy nasz ukochany Klasztor w Międzyrzeczu, powierzając go opiece mojej Rodziny, szczególnie H. J. Widocznie tak Pan chciał, by ponownie oderwać się od wszystkiego i to wtedy, kiedy wszystko będzie gotowe…
Siostry z bólem zostawiły Klasztor św. Józefa. Dla sióstr był „ domem rodzinnym i kochaną kolebką naszego Klasztoru o Regule Pierwotnej”. Świadczą o tym liczne wspomnienia pisane przez siostry, które w całości znajdują się w archiwum. Są to piękne świadectwa sióstr dowodzące, czym dla nich był Klasztor św. Józefa.
Do Kalisza przeniosłyśmy wielka miłość do św. Matki Klary, zaufanie do Jej matczynej troski o naszą młodą Wspólnotę. „ Wierzyłyśmy, że właśnie w Kaliszu dokonamy wielkiego odkrycia Charyzmatu św. Klary. Żywe były słowa św. Klary, – Jeśli z Nim będziesz cierpieć, z Nim też będziesz królować” Kiedyś jeden z biskupów powiedział „ Od samego początku Krzyż firmował to dzieło i Krzyż był jego gwarantem”.
Klasztor św. Józefa w Międzyrzeczu Wielkopolskim to piękna kolebka naszej Wspólnoty i początek drogi poznawania św. Klary, wpatrywania się w Nią, zauroczenia się Jej wielkim duchem ewangelicznym. Ale pełny rozwój tego dzieła dokona się w Kaliszu. W Kaliszu rozpoczniemy Sanktuarium św. Klary. Tam w pieśniach, poezji, muzyce i w pięknie budującego się Klasztoru św. Matki Klary dokona się pełny rozkwit naszej Wspólnoty. Ale to już będzie tematem następnego rozdziału.
Copyright © 2021